Taka prosta rzecz, a tyle radości! Ta cudowna spódnica z niebieskiej bawełnianej gabardyny powstała w kilka godzin, a trwało to tak długo dlatego, że z jakiegoś powodu maszyna ciągle zrywała nitkę. Przyznaję, że doprowadzało mnie to do szału... dlatego porzuciłam te wszystkie sprzęty i praktycznie całą spódnicę uszyłam ręcznie.
Konstrukcja jest bajecznie prosta, dlatego na pewno jeszcze niejedna spódnica o tym kroju zawiśnie w mojej szafie. Tkanina jest dość sztywna, dzięki czemu fałdy się pięknie układają i nie są podatne na powiewy wiatru (a w tym kroju jest to dość uciążliwe).
Błękitną koszulę z haftem wyszperałam kiedyś w SH. Do tej pory nie mogłam jej do niczego dopasować, a teraz okazuje się, że te dwie rzeczy są wręcz dla siebie stworzone! :)
spódnica jest cudna :D
OdpowiedzUsuńDzięki, też tak myślę ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten kolor:) Całość prezentuje się idealnie:)
OdpowiedzUsuńMówisz, że konstrukcja bajecznie prosta?? Ja się nad moimi kontrafałdami namordowałam ze trzy wieczory! I jeszcze Ci się ręcznie chciało szyć - podziwiam. Ale efekt wart takiej dłubaniny i wszystkich kłopotów z maszyną :-)
OdpowiedzUsuńChyba po prostu udało mi się wstrzelić od razu w odpowiednią głębokość fałdy ;)
UsuńPiękna :) Kolor jest moim ulubionym :)
OdpowiedzUsuńCzy można taką spódnice uszyć z tkaniny plisowanej?
OdpowiedzUsuń