wtorek, 1 lipca 2014

Zielona spódnica midi

 Midi jest podobno hitem tego sezonu, jednak długość do połowy łydki nosi się dość specyficznie. Niewiele brakuje, żeby wyglądać w niej jak "ciotka klotka", dlatego obcasy są w tym przypadku obowiązkowe. 

Moją spódnicę uszyłam z zielonej tafty. Materiał już od dawna zalegał w koszu z tkaninami. W końcu nadszedł czas porządków. Mimo że zużyłam go całkiem sporo, został jeszcze drugi kawałek identycznych rozmiarów. 

Tym razem nie korzystałam z żadnego konkretnego wykroju. Spódnicę składa się  z trzech trapezowych klinów, a z boku ma zapięcie na guzik i zatrzaski (swoją drogą niezbyt funkcjonalne - po pierwszym testowaniu zauważyłam, że zatrzaski rozpinają się przy wysiadaniu z samochodu). 









7 komentarzy:

  1. Cudowna ta spódnica ;-). Rewelacyjnie w niej wyglądasz ;-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękni i bardzo wdzięcznie ;-). Ciekawi mnie jakbyś wyglądała w takich lekko błyszczących spodniach ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Na razie za spodnie się nie biorę - za gorąco. Ale później być może... :)

      Usuń
  3. Piękny kolor. Bardzo ładna spódnica. Myślę, że kiedyś wymienisz zapięcie na suwak. Z zatrzaskami tak już jest. Ja mam spódnicę midi na napy (z tyłu) i ten sam problem - odpinają się przy wstawaniu, lub siadaniu.( Zmienić nie mogę, bo to skóra)
    I masz rację z tym wysokim obcasem do midi - raczej obowiązkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie już od jakiegoś czasu myślę o wszyciu zamka...

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciebie w żadnej spódnicy do połowy łydki nikt by nie nazwał ciotką klotką! Bardzo Ci ładnie w tym fasonie i materiał odważny i efektowny :). Ostatnio też odkryłam długość do połowy łydki i z przyjemnością stwierdzam jej olbrzymią zaletę: nawet jak wieje, to nic nie lata i nie odsłania powyżej odpowiedniego poziomu. Uff.

    OdpowiedzUsuń