Dzisiaj sesja z gościnnym udziałem Magdaleny z bloga shiningstar89.blogspot.com. Madzia ma na sobie kwiatowy naszyjnik z bordowej i zielonej satyny oraz czarnych metalicznych koralików. Brzegi płatków opaliłam nad świeczką, żeby materiał się nie snuł.
To moja pierwsza próba wykonania biżuterii z użyciem tkaniny, ale na pewno nie ostatnia. Dzięki tej technice, wykorzystany zostanie każdy skrawek tkaniny, który zostanie po krojeniu większych elementów.
Taka biżuteria jest ciekawym uzupełnieniem zwykłego białego T-shirtu. Madzi przypadła do gustu, mam nadzieję, że będzie ją nosić z dumą ;).
Uwielbiam różową szminkę, niestety, do mojego typu ona nie pasuje ;) więc lubię podziwiać na kimś, dlatego w pierwszej chwili usta przykuły moją uwagę. A kwiaty są śliczne. Masz jakiś sposób na równe opalenie? Bo kiedyś robiłam z organzy ale ręka mi co chwilę drżała i nie wszystkie płatki wychodziły jak chciałam.
OdpowiedzUsuńFakt, że Madzia pięknie wygląda z różem na ustach, ale może to po prostu kwesta przyzwyczajenia? :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o opalanie, to nie wkładałam tkaniny w sam płomień, ale trzymałam w niewielkiej odległości tak, żeby stopiła się pod wpływem temperatury, ale nie spaliła. Pewnie organza jest bardziej podatna, bo z satyną nie było żadnego problemu. Czerwone płatki trzymałam jeszcze trochę nad świeczką - dlatego są takie pokarbowane. Zielone przypiekłam tylko na brzegach.
Naszyjnik rzeczywiście do białego t-shirtu pasuje świetnie. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń